Niesamowite miejsce, w którym swoje szczęście znajdują pieskowie staruszkowie. Pani Krysia- właścicielka, człowiek o wielkim sercu sprawia że mogą choć w ostatnich latach swojego życia zaznać raju na ziemi. Pieski emeryci dziękują ludziom, którzy wspomagają finansowo i rzeczowo to miejsce- ich czasami jedyny prawdziwy dom. Niektóre z nich ślepe, głuche, bez nogi, lub częściowo sparaliżowane, niedołężne ufają człowiekowi i lgną do niego. To wyjątkowe miejsce, przepełnione miłością i ciepłem.
Jeszcze do niedawna miejsce to było dobrze prosperującym pensjonatem. Pani Krysia miała wielu gości, również zagranicznych, jednak postanowiła coś zmienić. Czuła w głębi serca, że chce ratować stare pieski. Smutne, nie chciane przez nikogo myślały że już ich w życiu nic dobrego nie spotka. Pensjonat został zamknięty, a zamiast niego powstało wyjątkowe miejsce- azyl ale dla staruszków. Staruszkowo- jak mówi pani Krysia bo brzmi bardzo ciepło i miło. Staruszkowo nie jest żadną fundacja, działa i istnieje dzięki wsparciu osób z wielkim sercem, a takich jak się okazało nie brakuje.
Drzwi Staruszkowa są otwarte dla
gości. My przyjechaliśmy tam z puszkami mokrej karmy, kocami, kołdrami i małą
pomocą finansową. To była szybka akcja,
mieliśmy kilka dni, żeby coś zorganizować, ale udało. Wsparli nas też
znajomi, przekazując nam dary. Oprócz nas tego dnia, pani Krysia miała też kilku gości. Pomogliśmy wszyscy razem
przenosić pudła z karmami na górę, mogliśmy poznać pieski i porozmawialiśmy z właścicielką
Staruszkowa. Kobieta bardzo kocha i przywiązuję się do każdego z ich. To musi
być niesamowicie trudne, żegnać się z nimi i pozwalać im odejść, bo czasem nie
da się wygrać z chorobą czy wiekiem. Ale o każdego walczy do końca i robi
wszystko co w jej mocy. Ze łzami w oczach wspominała o swoim ukochanym Aslanie-
kaukazie o bardzo łagodnym usposobieniu. Do tej pory nie może pogodzić się z jego
odejściem. Jak sama opowiadała- cały czas ma wrażenie, że on zaraz przyjdzie do
swojego pokoju, że jest tylko na spacerze. Krysia podobnie jak ja wierzy, że kiedyś spotkamy się ze wszystkimi
za tęczowym most, wtedy wszyscy będą młodzi i zdrowi. Kobieta sama choruje, ma
problemy ze wzrokiem, ale nie użala się nad sobą, walczy i zaraża swoją postawą
innych. Opowiadała nam też jak to
przyrządzi wigilię dla swoich podopiecznych, że każdy z nich dostanie porządną
porcję dobrego jedzonka.
Nasza zauroczyły te wszystkie
pieniuśki, ale chyba najbardziej Stasiu,
kundelek i straszny przytulak. Przy wnoszeniu karmy na górę Staruszkowa,
został obudzony i lekko zaspany nie wiedział co się dzieje, znalazł mnie, położył głowę na kolanach i
dalej chciał spać. Cudowne zwierzaki. Duże, małe. Większość z nich ufna i
bardzo cieszyła się na kontakt z człowiekiem. Jeden piesiu ze sparaliżowanymi
nóżkami strasznie uwielbiał drapanie za prawym uszkiem. Jeździł pupą bo ziemi,
był tak radosny, że nie odstępował nas na krok. Inne duże dostojne, chętnie
przychodziły się przywitać. Były też i pieski niewidome i głuche, troszkę
nieporadne, ale urocze. Tu trzeba było uważać z głaskaniem, bo mogły ugryźć,
ale nie ze złości, tylko po prostu ze strachu. Taki niewidomy i niesłyszący
piesek najzupełniej w świecie może się przestraszyć jak ktoś znienacka chce go
pogłaskać, a on się tego nie spodziewa.
W Staruszkowie, każdy piesek ma
swoje posłanie. Są też pieski które potrzebują mieć osobny pokój, bo miały np. złe doświadczenia
z innymi psami, zostały pogryzione itp. Pani Krysia wszystko to wie i stara się
zapewnić im jak najlepsze warunki. Koce na łózkach są często wymieniane, bo nie można pozwolić by
pieski leżały na mokrym posłaniu. Na podłogach jest wyłożona specjalna folia, żeby
łatwo można było wszystko łatwo posprzątać. Dom jest cudowny, ciepły, pełen
klimatu w pełni przystosowany dla piesków.
Pani Krysia za życia zaznała
wiele krzywdy ze strony człowieka, mam nadzieje, że dzięki takim osobom jakie
przychodzą pomagać do Staruszkowa
odbudowała chociaż trochę swoje zaufanie do ludzi. Jest to kobieta anioł, o
wielkim sercu. Woli ostatnią złotówkę poświecić psinom niż sobie. Bardzo skromna, prostolinijna.
Szkoda, że takich ludzi jest tak mało na świecie. Jeśli ktoś chciał by pomóc-
można przywozić wszystko, a najlepiej mokre
karmy, podkłady- takie do sikania dla piesków, koce, kołdry, makaron,
ryż, ale również środki czystości. Zachęcam do obejrzenia filmów o Staruszkowie
na you tubie, do odwiedzenia profilu na facebooku, a jeśli będziecie w Karpaczu
koniecznie je odwiedźcie. Drzwi Staruszkowa są zawsze otwarte. Przyda się każda
karma, złotówka i kocyk :) <3 Dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam w
prezentach dla stworzonek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz