Śniadanie

piątek, 9 grudnia 2016

Staruszkowo w Karpaczu



Niesamowite miejsce, w którym swoje szczęście znajdują pieskowie staruszkowie. Pani Krysia- właścicielka, człowiek o wielkim sercu sprawia że mogą choć w ostatnich latach swojego życia zaznać raju na ziemi. Pieski emeryci dziękują ludziom, którzy wspomagają finansowo i rzeczowo to miejsce- ich czasami jedyny prawdziwy dom. Niektóre z nich ślepe, głuche, bez nogi, lub częściowo sparaliżowane, niedołężne ufają człowiekowi i lgną do niego. To wyjątkowe miejsce, przepełnione miłością i ciepłem.

Jeszcze do niedawna miejsce to było dobrze prosperującym pensjonatem. Pani Krysia miała wielu gości, również zagranicznych, jednak postanowiła coś zmienić. Czuła w głębi serca, że chce ratować stare pieski. Smutne, nie chciane przez nikogo myślały że już ich w życiu nic dobrego nie spotka. Pensjonat został zamknięty, a zamiast niego powstało wyjątkowe miejsce- azyl ale dla staruszków. Staruszkowo- jak mówi pani Krysia bo brzmi bardzo ciepło i miło. Staruszkowo nie jest żadną fundacja, działa i istnieje dzięki wsparciu osób z wielkim sercem, a takich jak się okazało nie brakuje.

Drzwi Staruszkowa są otwarte dla gości. My przyjechaliśmy tam z puszkami mokrej karmy, kocami, kołdrami i małą pomocą finansową. To była szybka akcja,  mieliśmy kilka dni, żeby coś zorganizować, ale udało. Wsparli nas też znajomi, przekazując nam dary. Oprócz nas tego dnia, pani Krysia miała też  kilku gości. Pomogliśmy wszyscy razem przenosić pudła z karmami na górę, mogliśmy poznać pieski i porozmawialiśmy z właścicielką Staruszkowa. Kobieta bardzo kocha i przywiązuję się do każdego z ich. To musi być niesamowicie trudne, żegnać się z nimi i pozwalać im odejść, bo czasem nie da się wygrać z chorobą czy wiekiem. Ale o każdego walczy do końca i robi wszystko co w jej mocy. Ze łzami w oczach wspominała o swoim ukochanym Aslanie- kaukazie o bardzo łagodnym usposobieniu. Do tej pory nie może pogodzić się z jego odejściem. Jak sama opowiadała- cały czas ma wrażenie, że on zaraz przyjdzie do swojego pokoju, że jest tylko na spacerze. Krysia podobnie jak ja  wierzy, że kiedyś spotkamy się ze wszystkimi za tęczowym most, wtedy wszyscy będą młodzi i zdrowi. Kobieta sama choruje, ma problemy ze wzrokiem, ale nie użala się nad sobą, walczy i zaraża swoją postawą innych. Opowiadała nam też jak to przyrządzi wigilię dla swoich podopiecznych, że każdy z nich dostanie porządną porcję dobrego jedzonka.

Nasza zauroczyły te wszystkie pieniuśki, ale chyba najbardziej Stasiu,  kundelek i straszny przytulak. Przy wnoszeniu karmy na górę Staruszkowa, został obudzony i lekko zaspany nie wiedział co się dzieje,  znalazł mnie, położył głowę na kolanach i dalej chciał spać. Cudowne zwierzaki. Duże, małe. Większość z nich ufna i bardzo cieszyła się na kontakt z człowiekiem. Jeden piesiu ze sparaliżowanymi nóżkami strasznie uwielbiał drapanie za prawym uszkiem. Jeździł pupą bo ziemi, był tak radosny, że nie odstępował nas na krok. Inne duże dostojne, chętnie przychodziły się przywitać. Były też i pieski niewidome i głuche, troszkę nieporadne, ale urocze. Tu trzeba było uważać z głaskaniem, bo mogły ugryźć, ale nie ze złości, tylko po prostu ze strachu. Taki niewidomy i niesłyszący piesek najzupełniej w świecie może się przestraszyć jak ktoś znienacka chce go pogłaskać, a on się tego nie spodziewa.

W Staruszkowie, każdy piesek ma swoje posłanie. Są też pieski które potrzebują mieć  osobny pokój, bo miały np. złe doświadczenia z innymi psami, zostały pogryzione itp. Pani Krysia wszystko to wie i stara się zapewnić im jak najlepsze warunki. Koce na łózkach są  często wymieniane, bo nie można pozwolić by pieski leżały na mokrym posłaniu. Na podłogach jest wyłożona specjalna folia, żeby łatwo można było wszystko łatwo posprzątać. Dom jest cudowny, ciepły, pełen klimatu w pełni przystosowany dla piesków.
Pani Krysia za życia zaznała wiele krzywdy ze strony człowieka, mam nadzieje, że dzięki takim osobom jakie przychodzą  pomagać do Staruszkowa odbudowała chociaż trochę swoje zaufanie do ludzi. Jest to kobieta anioł, o wielkim sercu. Woli ostatnią złotówkę poświecić psinom  niż sobie. Bardzo skromna, prostolinijna. Szkoda, że takich ludzi jest tak mało na świecie. Jeśli ktoś chciał by pomóc- można przywozić wszystko, a najlepiej mokre  karmy, podkłady- takie do sikania dla piesków, koce, kołdry, makaron, ryż, ale również środki czystości. Zachęcam do obejrzenia filmów o Staruszkowie na you tubie, do odwiedzenia profilu na facebooku, a jeśli będziecie w Karpaczu koniecznie je odwiedźcie. Drzwi Staruszkowa są zawsze otwarte. Przyda się każda karma, złotówka i kocyk :) <3 Dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam w prezentach dla stworzonek. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz