Muszę odczarować Karpacz, o którym raczej weganie
wypowiadali się dość słabo a propo jedzenia. Jechałam tam ze swoim
zaopatrzeniem, z nastawieniem że będą po prosty potrójne porcje frytek.
Wprawdzie nie byłam na tyle długo w Karpaczu, abym mogła opisać wszystko i
dokładnie powiedzieć co i gdzie. Ale słuchajcie Karpacza nie należy się bać :-)
To był dość intensywny weekend. Przyjechałam do Karpacza w sobotę koło godz.14.00 Szybkie zakwaterowanie w pensjonacie, szybko coś przekąsić i nasza główna misja -zawieźć dary, jedzenie, koce i małą pomoc finansową do Staruszkowa- miejsca gdzie staruszkowie pieskowie znajdują swój ostatni raj na ziemi, ale o tym wyjątkowym miejscu późnej. Kolejny dzień to 20km wyprawa w góry- Biały Jar, na Śnieżkę, do schroniska Strzecha Akademicka i Samotnia. Potem obiad i w poniedziałek powrót do domu po śniadaniu.
A więc do rzeczy. Zaraz po przyjeździe wstąpiliśmy do znajdującego się obok naszego pensjonatu Piekiełka- grill baru. Tu zjadłam frytki, opiekane ziemniaczki i surówkę z czerwonej kapusty, do tego grzane piwko z sokiem. Jak mówię byliśmy głodni, mi nie chciało się szukać, chodzić gdzieś daleko. Po drodze do Staruszkowa mijaliśmy fajne restauracje, w których na pewno coś by się znalazło. Było to w górnej części Karpacza. Znajdowały się tam restauracja z kuchnią gruzińską, a obok żydowską. Na pewno warto sprawdzić te miejsca- chociaż dostaję na bieżąco informacje, że jednak w tej gruzińskiej to nic nie ma wegańskiego jednak :/ Kolacje i śniadania jedliśmy swoje. Jeśli ktoś potrzebuje to w Karpaczu jest Biedronka, Netto i Lewiatan i Tesco, a tu wiadomo dużo wegańskich rzeczy. W niedzielę miałam przyjemność jeść pyszną, sytą sałatkę ze smażoną zielona fasolką szparagową, suszonymi pomidorkami, orzechami włoskimi i bakłażanem – pycha. Tak mi to smakowało, że po przyjeździe do Wrocławia zrobiłam sobie tą samą potrawę, dodając jeszcze wędzone i marynowane w sosie sojowym tamari tofu. W restauracji tej było dużo opcji wegański np. oliwki zielone, oliwa i chlebek focaccia. Restauracja nazywa się Oro Cavallo ul. Konstytucji 2 maja 22. Idąc dalej tą ulica w dół Karpacza, była jeszcze jakaś pizzeria oferująca fajne makarony i sałatki, oraz risotta (chociaż nie wiem czy risotto jest wegańskie, bo chyba daję się śmietanę).
Karpacz to bardzo fajne miejsce, myślę że gdybym miała okazję pobyć tam dłużej znalazłoby się więcej miejsc. Na pewno tam wrócę i będzie dalsza część sprawozdania :-)
To był dość intensywny weekend. Przyjechałam do Karpacza w sobotę koło godz.14.00 Szybkie zakwaterowanie w pensjonacie, szybko coś przekąsić i nasza główna misja -zawieźć dary, jedzenie, koce i małą pomoc finansową do Staruszkowa- miejsca gdzie staruszkowie pieskowie znajdują swój ostatni raj na ziemi, ale o tym wyjątkowym miejscu późnej. Kolejny dzień to 20km wyprawa w góry- Biały Jar, na Śnieżkę, do schroniska Strzecha Akademicka i Samotnia. Potem obiad i w poniedziałek powrót do domu po śniadaniu.
A więc do rzeczy. Zaraz po przyjeździe wstąpiliśmy do znajdującego się obok naszego pensjonatu Piekiełka- grill baru. Tu zjadłam frytki, opiekane ziemniaczki i surówkę z czerwonej kapusty, do tego grzane piwko z sokiem. Jak mówię byliśmy głodni, mi nie chciało się szukać, chodzić gdzieś daleko. Po drodze do Staruszkowa mijaliśmy fajne restauracje, w których na pewno coś by się znalazło. Było to w górnej części Karpacza. Znajdowały się tam restauracja z kuchnią gruzińską, a obok żydowską. Na pewno warto sprawdzić te miejsca- chociaż dostaję na bieżąco informacje, że jednak w tej gruzińskiej to nic nie ma wegańskiego jednak :/ Kolacje i śniadania jedliśmy swoje. Jeśli ktoś potrzebuje to w Karpaczu jest Biedronka, Netto i Lewiatan i Tesco, a tu wiadomo dużo wegańskich rzeczy. W niedzielę miałam przyjemność jeść pyszną, sytą sałatkę ze smażoną zielona fasolką szparagową, suszonymi pomidorkami, orzechami włoskimi i bakłażanem – pycha. Tak mi to smakowało, że po przyjeździe do Wrocławia zrobiłam sobie tą samą potrawę, dodając jeszcze wędzone i marynowane w sosie sojowym tamari tofu. W restauracji tej było dużo opcji wegański np. oliwki zielone, oliwa i chlebek focaccia. Restauracja nazywa się Oro Cavallo ul. Konstytucji 2 maja 22. Idąc dalej tą ulica w dół Karpacza, była jeszcze jakaś pizzeria oferująca fajne makarony i sałatki, oraz risotta (chociaż nie wiem czy risotto jest wegańskie, bo chyba daję się śmietanę).
Karpacz to bardzo fajne miejsce, myślę że gdybym miała okazję pobyć tam dłużej znalazłoby się więcej miejsc. Na pewno tam wrócę i będzie dalsza część sprawozdania :-)
Do risotto nigdy nie daje się śmietany. Tylko masło i parmezan lub jak kto woli pecorino.
OdpowiedzUsuńDo risotto nigdy nie daje się śmietany. Tylko masło i parmezan lub jak kto woli pecorino.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńZapraszamy serdecznie na CAMP 66 w Ścięgnach koło Karpacza (w zasięgu zdrowego spacerku). Codziennie mamy w daniach dnia danie wegańskie.